Czekolada, najlepiej gorzka, porządna i twarda, bo taka jest zdrowa, i kawa, mocna, świeżo mielona, lub paczkowana, taka z Niemiec, markowa i duża, bo na kawie zna się jak nikt inny i złą wyczuje po zapachu. To najlepsze prezenty dla Mamy.
Kawa i kostka gorzkiej czekolady to był jej rytuał. Kawa, zwykle fusiara, zwana także kawą plutą lub zalewajką, to był jej smak ulubiony. Ekspresy do kawy i ciśnieniowe zaparzaczce nie były dla niej. Przyzwyczajenie zrobiło swoje. Kawa czarna jak smoła, brudząca fusami brzegi naczynia i barwiąca kąciki ust, musiała być zaparzona i podana w przezroczystej szklance z cienkiego szkła, takiej w koszyczku, metalowym lub plastikowym, jakie były kiedyś.
Gdy tylko przyjeżdżała w odwiedziny do córki, już na schodach wołała: „Nastaw mi wody na kawę”. A zaraz potem: „Gdzie jest moja szklanka z PRL-u!?”. Nie rozumiała, jak można pić kawę w grubym kubku. „Smakuje inaczej, jakbyś mi w słoiku po musztardzie podała” – komentowała złośliwe wszelkie próby poczęstowania ją kawą w innym naczyniu. Dziennie wypijała dwie-trzy kawy z dwóch łyżeczek, bez mleka, ale za to z odrobiną cukru. I do nich najchętniej zjadała coś małego, czekoladowego.
Najlepszym prezentem na urodziny, imieniny, Dzień Matki, a z czasem także dzień Babci, jest więc tort. Mocno czekoladowy z nutą fusiastej kawy. Obowiązkowo przełamany czymś kwaśnym, np. wiśniami lub owocami leśnymi. Domowy, nieidealny, zrobiony specjalnie dla niej. I do tego dobra kawa. Jeśli świeżo mielona, to z Brazylii, jeśli gotowa już paczkowana, to z Niemiec. Mama należała bowiem do tego pokolenia, które niemieckie słodycze, kawę i chemię uważa za lepsze, modniejsze i wydajniejsze.
Mocna, czarna kawa ze szczyptą cukru i deserowa czekolada z odrobiną cierpkich owoców, były jak ona sama. Nieco staroświecka, z pozoru gorzka i twarda, jednak z subtelnym słodkim posmakiem, który daje się poznać przy bliższym poznaniu. Taka mama dla koneserów. Dla K. najlepsza.
Tort czekoladowo-kawowy z wiśniami dla Mamy
Biszkopt o prostych proporcjach:
- 5 jajek,
- 5 łyżek mąki,
- 5 łyżek cukru,
- szczypta soli,
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia.
(Wszystkie składniki powinny być w jednakowej pokojowej temperaturze. Ta sama zasada tyczy się składników kremu.)
Białka jaj ubić z solą na sztywną pianę, następnie ciągle miksując stopniowo dodawać żółtka i cukier. Na koniec dodać przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia, wymieszać delikatnie łyżką, nie mikserem. Ciasto przełożyć do tortownicy wysmarowanej masłem. Piec ok. 25 min. w temp. 170 stopni C. (do suchego patyczka). Po ostudzeniu przekroić na trzy blaty. Zwilżyć delikatnie np. wodą różaną, rozcieńczoną wiśniówką lub likierem kawowym.
Krem maślano-budyniowy: kawowy i kakaowy.
- 350 g miękkiego masła,
- 450 g cukru pudru,
- 250 ml tłustego mleka,
- 1 duże opakowanie budyniu waniliowego (lub małe opakowanie i łyżka mąki ziemniaczanej),
- 250 g ciemnego kakao /3 duże łyżki zaparzonych kawowych fusów.
Masło utrzeć mikserem z cukrem, aż będzie jasne i puszyste. Zmniejszyć obroty i, cały czas miksując, dodawać stopniowo budyń i mleko. Podzielić krem na dwie części, do większej dodać kakao, do mniejszej kawowe fusy.
Kremami naprzemiennie smarować blaty biszkoptu. Złożyć tort. Wierzch i boki tortu posmarować kremem czekoladowym i udekorować wiśniami. Podawać z czarną kawą w staromodnej szklance.