Mężczyźnie można sprawić przyjemność na kilka sposobów. Oczywiste – pominę. Im jednak dłużej była mężatką, tym częściej się przekonywała, że czasami wystarczy dać facetowi święty spokój, a będzie się cieszył jak z gry na PlayStation pod choinkę. Dla lepszych efektów można najpierw ofiarować grę, a potem święty spokój – wtedy sukces murowany. Tak samo jest z burgerami. Ważne, żeby nie przekombinować i nie uszczęśliwiać na siłę. Licznik kalorii, bezglutenowe bułki i wszelkie jakże głębokie przemyślenia o zdrowotności tego czy owego, należy zostawić na inne okazje, a małżeńskie szczęście będzie gwarantowane.
Wołowina to mięso cudowne w swojej prostocie, nie znosi przesady w przyprawach, w przeciwieństwie do kurczaka, który jak gąbka chłonie przyprawy, zwłaszcza te bardziej wyraziste lub wręcz orientalne (jeśli kupiony jest w markecie, bez nich z resztą sam smakuje jak gąbka). Sól, pieprz, ewentualnie trochę musztardy – to wszystko, czego potrzebuje mielona wołowina, by stać się przyzwoitym burgerem. Faceci natomiast do tego zestawu, by przyzwoicie się najeść, potrzebują jeszcze pszennej buły i frytek. Ma być słodko-słono i dostatecznie sycącą. Ma być gluten, chrupkość bułki i kleistość sosów- nieśmiertelnego tercetu majonezu, musztardy i ketchupu (w wersji de lux dozwolone są też sos barbecue i kremowe guacamole). Burgery light czy z orkiszową bułką, to dla męża, prawie jak burgery bez mięsa. Mogą owszem dobrze smakować, ale burgerami to one już nie są. A miało być przecież bez kombinowania. Zatem – przepis na burgery i święty spokój.
Burgery dla męża
porcja dla dwojga
Burgery:
– 300 gramów zimnej (ale nie mrożonej) wołowiny, np. antrykotu (musi zawierać nieco tłuszczu)
– płaska łyżeczka soli
– pół łyżeczki drobno mielonego czarnego pieprzu
– 1/4 szklanki bardzo ziemnej wody
– łyżeczka musztardy dijon
Dodatki:
– dwie okrągłe bułki pszenne (prawdziwe burgery są oporne na dietetycznej mody, więc odradzam orkiszowe lub wielozbożowe, a nie daj boziu bezglutenowe pieczywo)
– 2 liście sałaty rzymskiej lub masłowej
– 2 plastry dużego, dojrzałego pomidora
– 1 ogórek małosolny lub kiszony pokrojony w podłużne plastry
– krążki czerwonej cebuli
– do smarowania: musztarda dijon, ketchup, majonez
Wołowinę zmielić, a następnie w misce dokładnie wymieszać z solą, pieprzem i musztardą. Dodać chlust zimnej wody i ponownie bardzo dobrze wymieszać. Z mięsa uformować dwie kulki i każdą kilkakrotnie rzucić energicznie o dno miski. Następnie ulepić dwa niezbyt grube burgery (o średnicy nieco większej niż ma bułka). Burgery smażyć na bardzo dobrze rozgrzej patelni grillowej lub zwykłej, symbolicznie posmarowanej olejem rzepakowym, przez około 3 minuty z każdej strony (stopień wysmażenia – medium).
Bułki opiec chwilę w piekarniku, aby były ciepłe i chrupiące. Jedną stronę posmarować majonezem, drugą – musztardą. Na spodzie ułożyć sałatę, na niej burgera (dobrze by wcześniej kilka minut mięso „odpoczęło”). Posmarować obficie ulubionymi ketchupem. Na to układać plastry ogórka małosolnego, krążki cebuli i po plastrze pomidora. Przykryć wierzchem bułki i całość spiąć przebijając długim patyczkiem.
Domowe frytki:
Ziemniaki w skórkach (bo tak szybciej), obrane marchewki i buraki, (wszystko pokrojone w słupki – buraki niech będą najcieńsze, a ziemniaki najgrubsze – aby wszystko równo się upiekło), oraz cebulę (pokrojoną na ósemki), przyprawiamy solą, pieprzem kajeńskim, smarujemy skromnie olejem rzepakowym i układamy na papierze do pieczenia. Na wierzch można rzucić ulubione zielone, np. oregano. Frytki wstawiamy do piekarnika na około 40 minut (190 st. C) lub aż się porządnie zarumienią, a w środku będą miękkie.
Najlepszy domowy dip do frytek i pieczonych warzyw:
Mieszamy: kubeczek jogurtu naturalnego (nie dlatego, że zdrowy, ale że naprawdę tu pasuje), malutką szczyptę soli, dużą łyżkę majonezu, łyżkę ketchupu, kilka kropel ostrego sosu (np. habanero lub tabasco), sok z połówki małej cytryny lub limonki, łyżeczkę oleju rzepakowego i opcjonalnie – posiekaną natkę pietruszki lub koperek. Gotowe.