A żebyś tak skisła!

kapusta kiszona sloiki

Jadwiga była ambasadorką kiszonej kapusty i w swoim czasie bodaj jedyną kobietą na wielkopłytowym osiedlu, która do perfekcji opanowała robienie domowej kiszonki. Bez beczki i wygniatania kapusty stopami, ale w zwykłych słoikach. Na 34 metrach kwadratowych kisiły się więc we trzy: ona, jej córka i kapusta, której zapach roznoszony po mieszkaniu przez pracujące na cały regulator kaloryfery, obwieszczał każdego roku, że jest już październik.

Jadwiga wiedziała, że kapusta to skarb. I z tym skarbem w słoiku, uparcie krążyła po mieszkaniu za swoim pierwszym skarbem, gdy tylko usłyszała u dziewczynki jakieś kichnięcie lub chrypę. „Pij sok z kapusty. Masz tu, jeszcze trochę” – nalegała, wyciskając z kolejnych słoiczków kapusty soki, tak, że czasem wyginała się łyżeczka. Córka piła dzielnie, a im bardziej się krzywiła, tym matka cieszyła się bardziej. „O widzisz, kwaśna jak należy, zdrowa, weź jeszcze.”

Gdy córka poszła na swoje, bynajmniej nie skończył się kapuściany reżim.
„Zakisiłaś już? Jak to nie!? Aaaa, a żebyś tak skisła! To ja mam już dwanaście słoików. Październik zaraz się kończy, ostatni dzwonek na kapustę, więc kiś, bo z czym zostaniecie na zimę?”. Nie było rady, trzeba było kisić.

Urok domowej kiszonej kapusty jest na szczęście taki, że to robota dla leniwych. Zajmuje chwilę, nie wymaga pasteryzowania, nada się każdy słoik, nawet z minimalnie  nieszczelną zakrętką. Szatkowanie („w żadnej tam maszynie czy robocie, ani nie nożem, bo nie będzie jaka trzeba”) Jadwiga przeprowadzała wyłącznie na ręcznej mandolinie. Szło szybko. Raz dwa i już dwie główki starte. „Tylko pamiętaj, nie kupuj za dużych głów, bo stare i niedobre będą, średnie kupuj” – radziła. Do tego trochę startej marchwi, duża łyżka soli i wygniatanie. Dużo wygniatania. Tyle, żeby kapusta puściła sok. I hyc ją do słoików. Sok, który zostanie w misce należało odlać do osobnego słoja i zostawić, by potem uzupełniać nim słoiki z których ubędzie wody. „Zaglądaj do niej codziennie, ugniataj, jakąś drewnianą łyżką, albo tłuczkiem najlepiej, i w razie potrzeby, tej wody, która Ci została, dolewaj, żeby kapusta nie była sucha na wierzchu. Gdy skończy buzować, pewnie za pięć-sześć dni, wytrzyj gwinty słoików, zakręć porządnie i zanieś do piwnicy”. Proste.

Kiszona kapusta w słoikach (przepis na około 6 średnich słoików)

  • dwie (nie za duże nie za małe) głowy białej kapusty, poszatkowane na mandolinie
  • dwie starte na średnich oczkach surowe marchewki
  • duża czubata łyżka stołowa soli

Poszatkowaną kapustę z marchwią i solą dobrze wymieszać i wygnieść rękami (najlepiej robić to w dużej misce). Następnie zostawić na kilka godzin, by puściła sok, a potem poupychać kapustę w słoikach dowolnej wielkości. Sok, który zostanie w misce, odlać do kolejnego słoika i zachować. Wszystkie słoiki przymknąć lekko zakrętkami i odstawić na w  ciepłe miejsce, (najlepiej nadal trzymać je w misce, bo będzie z nich wyciekała woda).  Codziennie zaglądać do słoików, ugniatać kapustę i sprawdzać stan ukiszenia oraz poziom soku. Gdy wyleci go za dużo – uzupełniać sokiem ze słoika, tak, by kapusta nigdy nie była sucha. Gdy po kilku dniach przestanie buzować i ukiśnie, wytrzeć gwinty słoików i porządnie je zakręcić. Nie pasteryzować! Przechowywać w chłodnym miejscu nawet do dwóch lat.

kapusta kiszona

1 Comment

Add Yours

Dodaj komentarz