Masz babo placek. Ciasto drożdżowe bez wyrabiania

ciasto drożdżowe bez wyrabiania z truskawkami i kruszonką

Pochodzę z domu, w którym na wszelkie słodkie wypieki mówiło się „ciasta”. Jakież było moje zdziwienie, gdy w domu przyszłego męża po obiedzie poproszono mnie, żebym zaniosła na stół placki. Dla mnie placki mogły być ziemniaczane, ze śmietaną albo po węgiersku. A tu na stół wjechała szarlotka, sernik i biszkoptowe z galaretką. Masz babo placek!

O zderzeniu regionalizmów, tych kulinarnych  i nie tylko, mogłabym napisać sporo. Wychowałam się w Częstochowie (która choć wielu niedowierza, kompletnie nie mówi po śląsku, jak większość Polski wychodzi na dwór, i tylko po swojemu nosi chapcie, a w spożywczaku prosi o zrywkę), wakacje spędzałam u dziadków na Opolszczyźnie (gdzie się trocha po śląsku gada, ale głównie za sprawą mniejszości niemieckiej, albo tych, co na arbajt pojechali i jak wrócili curyk, to już im się alles total pomieszało), a na studiach zamieszkałam w Małopolsce, gdzie wychodzi się na pole (które po mojemu wcale polem nie jest), po domu nosi się pantofle, a do kawy zajada się właśnie placki.

Kocham gwary i dialekty. Uwielbiam też te smakowite zderzenia językowe, gdzieś na stylu kuchni i salonu, gdy przy jednym stole siedzą delegaci różnych regionów. Siedzą, jedzą i rozmawiają. A słowa przyprawią o konsternację i uśmiech. Jak w tej prawdziwej z resztą historii, która stała się już rodzinną anegdotą, kiedy to pochodząca z Rzeszowszczyzny narzeczona mojego kuzyna, podczas pierwszego oficjalnego obiadu u przyszłych teściów, zagadnięta przez gospodarza o to, czy jedzenie jej smakuje pytaniem: „Czy zjadliwe?” odpowiedziała z całym przekonaniem że „Absolutnie nie!” Dla niej bowiem to co zjadliwe, to pikantne i palące, niejadalne zatem. A po naszemu zjadliwe po prostu da się zjeść. Nie takiej odpowiedzi spodziewał się mój wujek pytając z fałszywą skromnością, czy danie jest smacznie.

I o ile ze słowami „ciasto” i „placek” nie ma na ogół problemu, bo są dla wszystkich zrozumiałe, to ja jednak wciąż nie mogę się przemóc żeby nazwać choćby ucierane czy murzynka – plackiem. Z jednym wyjątkiem! Placka drożdżowego z owocami i kruszonką. Toż to placek jak się patrzy. Placek drożdżowy z sezonowymi owocami, to najbardziej chyba swojskie ze wszystkich domowych ciast, kojarzące się z wakacjami na wsi i kubkiem mleka albo inki. To pierwsze, co przychodzi na myśl, gdy powie się – domowe ciasto albo ciasto na podwieczorek. Najlepiej, gdy czuć w nim drożdże a na wierzchu cudownie chrupie kruszonka. Zaryzykuję stwierdzenie, że w kwestii ciasta drożdżowego, cała Polska, jak kraj długi i szeroki, ma takie samo zdanie.

Z robieniem tego ciasta już jednak tak prosto nie jest. Pisałam kiedyś o drożdżowych babach, które gdy rosły, w domu musiało być cicho, głucho, okna pozamykane a telewizor i telefon wyłączone. Tak przynamniej twierdziła moja babcia, która przed Wielkanocą urabiała sobie ręce po łokcie wielogodzinnym wyrabianiem kilku dzieży ciasta drożdżowego. Ja nie mam tyle czasu, cierpliwości ani siły. Tym bardziej się więc ucieszyłam, że oto istnieje przepis na ciasto drożdżowe bez wyrabiania, znane także pod nazwą  placek leniwej gospodyni. Rozsławiła je kilka lat temu Ewa Wachowicz, ja dotarłam do już zmienionej jego wersji i metodą prób i błędów, opracowałam własne proporcje. Zasada jest jednak niezmienna – składniki (muszą być w temperaturze pokojowej!) wsypujemy bądź wlewamy do dużej miski warstwami, nie mieszamy i ostawiamy na trzy godziny. Tu dzieje się magia – drożdże pracują a my odpoczywamy. Potem, przeciwnie niż w zwyczajnym placku drożdżowym, nie wyrabiamy już ciasta przez długie kwadranse ani nie odstawiamy do ponownego wyrośnięcia. Po prostu mieszamy i wylewamy na blachę. I co najciekawsze – wstawiamy do ziemnego piekarnika. Tam w 45 minut wyrasta placek-marzenie. Jest tak dobry, że nie mogło go tutaj zabraknąć, bo wszyscy ci, którzy go kosztowali, ciągle pytają mnie o przepis. Oto i on.

ciasto drożdzowe

Placek drożdżowy bez wyrabiania z truskawami i kruszonką migdałową

Składniki na dużą blachę:

– 5 szklanek mąki pszennej
– 5 jajek zerówek (w temperaturze pokojowej)
– szczypta soli
– szklanka drobnego cukru
– 3/4 kostki drożdży (75 gramów)
– szklanka oleju rzepakowego
– szklanka ciepłego mleka
– łyżeczka ekstraktu z naturalnej wanilii
Na wierzch: około 300 gramów  truskawek (lub innych owoców sezonowych)

Kruszonka migdałowa:
– pół szklanki mąki,
– pół szklanki cukru brązowego,
– pół szklanki płatków migdałowych,
– pół kostki masła.

Do dużej miski lub garnka przesiać mąkę. Jajka roztrzepać w dużym kubku widelce z dodatkiem soli i wylać w dołek zrobiony w mące. Na jajka wysypać cukier, a na niego pokruszyć w rękach drożdże (one także powinny być w temperaturze pokojowej). Na drożdże wylać szklankę oleju, a następnie szklankę ciepłego mleka (nie gorącego!) z dodatkiem ekstraktu wanilii. NIE MIESZAĆ. Przykryć ściereczką i zostawić w spokoju i cieple na 3 godziny. Po tym czasie wymieszać krótko, zaledwie do połączenia się składników, dużą łyżką. Ciasto wyłożyć na blachę wyścieloną papierem do pieczenia. Na cieście ułożyć pokrojone truskawki i kruszonkę (by ją zrobić, wystarczy niedbale zagnieść podane wyżej składniki). Placek wstawić do ZIMNEGO PIEKARNIKA. Następnie ustawić grzanie „góra i dół” bez termoobiegu i piec w 185 stopniach przez 45-50 minut. Gotowe nazywać ciastem albo plackiem, jak kto lubi.

1 Comment

Add Yours
  1. 1
    marylapersona

    Mam 35 lat i 2x w życiu próbowałam wyrabiać ciasto drożdżowe. Było to za trudne i za nudne. Wyrabiasz ciasto i myślisz – coś tu jest nie tak, czemu to się tak klei do rąk…I oto natrafiłam na ten przepis. Wielkie Merci za niego. Wyszedł pyszny potężny dumny placek. So proud of!

Dodaj komentarz