Robiła muffinki milion razy i na milion sposobów. Jednak najlepsze muffinki na świecie udały się jej dopiero, gdy pojawił się ten, kto najbardziej na świecie ich zapragnął. Ktoś, dla kogo nie były kolejnym ciastkiem, ale pierwszym ciastkiem w życiu. Ktoś, kto dosłownie trząsł się widząc, jak mama wyciąga je z piekarnika. Ktoś, dla kogo jedna wciąż gorąca muffinka musiała lądować w zamrażarce, by jak najszybciej ostygnąć. Ktoś, kto nie umiejąc mówić, potrafił powiedzieć najwięcej, biorąc ciastko w obie rączki jak wiewiórka i dziękując za nie pisko-śmiechem.
Najlepsze muffinki na świecie
A żebyś tak skisła!
Jadwiga była ambasadorką kiszonej kapusty i w swoim czasie bodaj jedyną kobietą na wielkopłytowym osiedlu, która do perfekcji opanowała robienie domowej kiszonki. Bez beczki i wygniatania kapusty stopami, ale w zwykłych słoikach. Na 34 metrach kwadratowych kisiły się więc we trzy: ona, jej córka i kapusta, której zapach roznoszony po mieszkaniu przez pracujące na cały regulator kaloryfery, obwieszczał każdego roku, że jest już październik.
Cukinia przechodnia
Nim trafiła do K. i według jej znajomych, stała się „jej cukinią”, była cukinią Beni. K., gdy spróbowała jej po raz pierwszy, zapomniała się i wyjadła widelcem całą zawartość stoika. Zrobiła to łapczywie i bezwstydnie, wydłubała sałatkę do ostatniego ziarenka gorczycy, jakie zostało na dnie. Benia popatrzyła na nią z radosnym politowaniem i powiedziała: „Oj biedaku dam ci przepis, to banalnie proste”.