Lubiła ten moment, gdy inni w kuchni czegoś nie znali, a ona tak. Gdy nie wiedzieli, z czym to się je, a ona owszem. Gdy robili wielkie oczy: „Że co? Kluski żelazne? Nie jadłam. Ale co to, pewnie trudne?”, a ona z pobłażliwym ale uprzejmym uśmiechem mówiła: „Och, ja to znam od lat, a córka się zajada. Zwłaszcza do mięsa z sosem. To jest wpa-nia-łe. I robi się w pół godziny. Tylko niech pani te ziemniaki ręcznie na tarce zetrze. Inaczej nie wyjdą”.
Żelazna Jadwiga
Hej, w góry po moskole!
Z górami łączyło ją niewiele – odśpiewana za głośno na weselu przyjaciółki „Góralu, czy ci nie żal?” oraz słabość do drewnianych domów, grzanego wina, grillowanej jagnięciny i owczego sera.
Najlepszy obiad na świecie
Najlepsze jest jedzenie najprostsze, nie miała co do tego wątpliwości. Ziemniaki pieczone na patelni z boczkiem i cebulą, do tego szklanka zimnego zsiadłego mleka, szczypta świeżego kopru a w wersji na duży głód jeszcze jajko sadzone albo duszony szpinak. Pamięta takie obiady z dzieciństwa. Najlepiej smakowały latem.